Dobre świętowanie

Koniec grudnia i pierwsze dni Nowego Roku to czas dość niezwykły. Dziwne rzeczy dzieją się wówczas na niebie i tu na ziemi pomiędzy nami. Gdzieś koło tego czasu, gdy prawie cały świat coś świętuje, następuje przesilenie zimowe – moment od którego zaczyna na nowo przybywać dnia po kilku miesiącach jesienno-zimowych gdy go ciągle ubywało. To zjawisko zauważone zostało przez ludzi bardzo dawno i nikogo w zasadzie to nie dziwi. Tak jest i już. Mało tego. Wiele ludów pogańskich w tych dniach właśnie świętowało (podobnie jak chrześcijanie dzisiaj) ciesząc się ze zwycięstwa bogów światłości nad ciemnością. Dzisiaj mało kto jednak mówi o tym zjawisku pod koniec grudnia, bo umysły ludzi zaprzątnięte są szaleństwem zakupowym, troską o sfinansowanie odpowiednio wystawnej rodzinnej uroczystości, prezentami, przystrojeniem domu. Więcej jest spięć między ludźmi w centrach handlowych, korków na ulicach i stresu, że braknie pieniędzy niż prawdziwego świętowania. Czasem mam wrażenie, że tzw. magia świąt istnieje już tylko na amerykańskich filmach świątecznych, a nie w polskiej rzeczywistości i polskich domach. Dlatego właśnie, mając to wszystko na świeżo przecież, poszukajmy wspólnie tego jak być powinno. Bo jak już świętować, to dobrze by było wiedzieć co i jak to robić. No i może najważniejsze – odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego?

Jak powinno wyglądać dobre świętowanie? Zostawmy na chwilę dzisiejszy marketing mediów, presję otoczenia i zajrzyjmy do Biblii – bo przecież tam każdy wierzący człowiek może znaleźć odpowiedź. Tak, święta są Bożym pomysłem i Bóg nadawał im odpowiedni charakter. I choć różniły się od siebie czasem, długością i zwyczajami, to miały wspólne trzy cechy, które pokazują ponadczasowy zamysł Boży wobec świąt. Przeczytajmy zapis Księgi Wyjścia 13 rozdział i od 8 wersetu: „W tym dniu będziesz opowiadał synowi swemu: Dzieje się tak ze względu na to, co uczynił Pan dla mnie w czasie wyjścia z Egiptu. Będzie to dla ciebie znakiem na ręce i przypomnieniem między oczami, aby prawo Pana było w ustach twoich, gdyż ręką potężną wywiódł cię Pan z Egiptu. I będziesz zachowywał to postanowienie w oznaczonym czasie rok w rok „. Zapis ten w szerszym kontekście opisuje jedno z ważniejszych świąt żydowskich. Odnajdujemy tu cechy uniwersalne świąt: Bóg mówi o cykliczności – świętować należało rok w rok. Po drugie, ważnym elementem świętowania miało być wspominanie starych dziejów i przekazywanie tej wiedzy kolejnym pokoleniom. Oczywiście miało to zachowywać podniosły charakter, bo mowa przecież o Bożych dziełach w historii narodu. Po trzecie, świętowanie miało pobudzać do analizy samego siebie. Zadania sobie pytania jak Boże prawo działa w moim życiu. Czy moje uczynki, myśli i słowa są dobre i czyste przed Bogiem? Trzy główne elementy, które można by pewnie rozwijać, ale najważniejsze pytanie jakie trzeba zadać sobie samemu dzisiaj jest takie: Jeżeli świętuję w grudniu te kilka dni, to ile prawdziwego Bożego zamysłu jest w tych moich uroczystościach?

 

Co i dlaczego świętować?
Tyle o sensie świąt, a teraz najważniejsze. Zastanówmy się co i dlaczego świętować. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że zdecydowana większość biblistów i historyków potwierdza, że grudzień nie jest właściwym miesiącem w którym należałoby obchodzić urodziny Jezusa. Zdecydowanie bardziej prawdopodobne wydaje się umiejscowienie tego zdarzenia na przełomie września i października. Między innymi, świadczy o tym zapis z ewangelii Łukasza 1:5 który wspomina Zachariasza (ojca Jana Chrzciciela) tymi słowy: „Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza”. Kluczowe są tu słowa o oddziale (przemianie) Abiasza, która (za księgą Kronik) była ósmą z kolei w służbie świątynnej. Jako, że żydowski rok liturgiczny rozpoczynał się gdzieś na przełomie naszego marca i kwietnia, a na jeden miesiąc przypadały dwie zmiany/oddziały kapłańskie, to możemy dość precyzyjnie wskazać na początek lipca jako termin poczęcia Jana Chrzciciela. Jan Chrzciciel był o 6 miesięcy starszy od Jezusa o czym poucza nas również ewangelista Łukasz. Płynie stąd prosty wniosek: koniec grudnia to czas zwiastowania dla Marii, a nie narodzin Zbawiciela.
Poczęcie Jezusa jest zatem wydarzeniem, które z końcem roku możemy wspominać . Dlatego bardzo lubię czytać w tych dniach pierwsze rozdziały ewangelii Łukasza, by przypominać sobie jak niezwykłą osoba była Maria, pełną wiary w Boże słowa i jak cudownie Bóg to wszystko ułożył, by jego Syn mógł przyjść na świat. Przy tym wszystkim widzę też jak precyzyjnie umieścił Bóg ten moment w kalendarzu. Ten dzień, gdy rok w rok światłość zwycięża ciemność, stał się prawdziwym zwycięstwem nad siłami ciemności, bo oto „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. (…) W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. (…) Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi.” (Jana 1:1-8)
Jaki wniosek na koniec? Biblia nie mówi nigdzie, żebyśmy świętowali któryś z tych dwóch dni (zwiastowania i poczęcia Jezusa bądź też Jego narodzin). Nigdzie też tego nie zabrania. Tak więc jeżeli świętujemy, to świadomie zachwycając się na wielkością Boga i cudownym zwycięstwem światłości, którą był Jezus, nad ciemnościami diabelskimi. Mówmy o tym naszym dzieciom by kolejne pokolenia nie zapominały jak wielki i dobry jest Bóg. I w końcu wykorzystajmy te dni, aby zrobić dla sobie samemu rozliczenie przed Bogiem. Ile światłości we mnie a ile „bezowocnych uczynków ciemności”. Czy nadal śpię pogrążony w ciemnościach nocy, czy zbudziłem się aby podążać za Jezusem Chrystusem idąc jak za dnia? Bo przecież „nadeszła pora, abyście się snu obudzili, albowiem teraz bliższe jest nasze zbawienie, niż kiedy uwierzyliśmy. Noc przeminęła, a dzień się przybliżył. Odrzućmy tedy uczynki ciemności, a obleczmy się w zbroję światłości. Postępujmy przystojnie jak za dnia, nie w biesiadach i pijaństwach, nie w rozpustach i rozwiązłości, nie w swarach i zazdrości; ale obleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie czyńcie starania o ciało, by zaspokajać pożądliwości” (Rzym. 13:11-14).

Podziel się